wtorek, 24 stycznia 2012

Metamorfoza

...zdjęliśmy szwy...w końcu nastąpił ten utęskniony dzień. Malwinka odzyskała swoją sprawność, już nic nie ciągnie, nie szarpie...
W końcu nadszedł również dzień, w którym stało się możliwe wykąpanie Malwinki:

Ku mojemu wielkiemu jednak zdziwieniu, mała grzecznie poddawała się wszelkim zabiegom:




Ani przez moment nie protestowała. Doskonale czuła, że krzywdy jej nikt nie zrobi...Do suszarki przyzwyczajałam Malwinkę od razu jak do mnie trafiła:




...Malwinka po kąpieli wyglądała tak:




...jeżeli ktoś uważa, że Malwince łatwo zdjęcie zrobić to bardzo grubo się myli...Jej skłonność do poruszania się z prędkością światła i zaglądania wszędzie gdzie zaglądać się niekoniecznie powinno powoduje, że zdjęcie wygląda tak:


...czy można Jej nie kochać?! :



a oto nasza zgraja:







środa, 18 stycznia 2012

Malwina c.d.

...ehh kochani, miałam pisać bardzo systematycznie...materiały mam bo i zdjęcia i filmiki z każdego dnia odkąd do domku naszego przybyła Malwinka.
Zdominowała wszystko, przewróciła do góry nogami i chyba jej się to podoba a prawda jest taka, że...łatwo nie jest...

Psyche
Mówiąc bardzo oględnie, stan psychiczny Malwinki do najlepszych nie należy. Przed nami, ...nią,...długa droga...W pierwszym momencie wydawało nam się, że Malwinka będzie polowała na świnki ponieważ jak tylko je zwąchała to nie mogła od nich się oderwać. Mała miała i ma w dalszym ciągu bardzo silnie widoczną chorobę zamknięcia...tzn. chodzi w kąta z kąt jakby w dalszym ciągu była zamknięta w małym boksie mimo, że do dyspozycji ma całe mieszkanie...


Przez pierwsze dwa dni Malwinka piła wraz z wodą meliskę. To nieco pomagało oczywiście do czasu, kiedy pomysł ten jej się znudził i po prostu nie chce pić wody z domieszką!!!


Przyznam, że przez moment mieliśmy podejrzenie padaczki:

Aktualnie jest nieco lepiej choć nie tak jak być powinno na pewno.
 

Czas przed zaśnięciem jest trudny. Malwinka biega z pokoju, w którym śpi pod drzwi do pokoju, w którym są świnki...ostatniej nocy biegi zajęły jej aż 40 min. Jest to straszne przyznam gdyż nie ma sposobu by jej pomóc uspokoić się. Po prostu czekam aż się wyciszy sama, nie odzywam się by nie dawać jej powodów do dalszego biegania...W końcu następuje moment, w którym kładzie się na swojej miejscówce...i ZASYPIA :-)




Współpraca

Malwinka słabo reaguje na swoje imię. Zasada jest prosta, im dalej od świnek tym lepiej z koncentracją u Malwinki. Na pewno ochoczo reaguje na podniesiony, radosny głos. Wtedy potrafi przybiec choćby tylko po to by sprawdzić...co się dzieje?! Rozgląda się po czym znów biegnie w swoim jedynie znanym celu.
Bardzo lubi wspólne spacery. Na grzbiecie nosi kurteczkę Cassie. Jest na nią trochę za mała więc włożone ma tylko przednie łapki ale...musi kurteczkę dobrze kojarzyć ponieważ wystarczy jej tylko pokazać a grzecznie przybiega i oddaje się zabiegom ubierania i nakładania obroży. Grzecznie czeka po czym...jak osiołek wychodzi z mieszkania :-)

 
Cassie & Malwinka & Nowy kolega :-)

 Malwinka, bardzo ładnie chodzi na smyczy:
Malwinka w ubranku pooperacyjnym i dresie Cassie :-)







Dziewczynki zaczynają się razem bawić. Początki są bardzo subtelne, bardziej wygląda to tak, że na spacerze Malwinka biegnie za Cassie (choć to zrozumiałe bo Cassie na spacerze nie chodzi tylko biega)...W domu współpracy generalnie nie ma...Malwinka ma swój malwinkowy świat.





...jak już wielokrotnie wspominałam, w moim domu są moje zasady a jedna z nich mówi:

FUTRZASTE DO KUCHNI NIE WCHODZĄ! ...i tego się będziemy trzymać:









piątek, 13 stycznia 2012

Pierwsza wspólna noc

...nie powiem, że jest łatwo bo bym musiała kłamać i to dość mocno.
Tak naprawdę chyba jednak nie do końca spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy... ale od początku :-)


Po przyjeździe do domu Malwinka była tak podekscytowana, że przeszła na piechotkę chyba całą trasę jaka przejechała...albo nawet więcej niż 200 km...po prostu nie mogła przestać chodzić. Wszystkie kąty obwąchała chyba milion razy...
Ciągle jest pod wrażeniem, że jest miejsce, w którym cały czas jest i picie i jedzenie - potrafi podejść i zajrzeć czy przypadkiem się nic  nie zmieniło :-)
Z załatwianiem się jest słabo. To znaczy na razie przegrywa nasza podłoga...nad czym ubolewam choć jestem dobrej myśli...
Dziś rano siuśki przyjęte zostały przez podłogę ale już kupaski trafiły na matę :-)

Niestety wychodzenie na spacer niczego nie zmienia ponieważ ona po prostu przyzwyczajona jest ...robić pod siebie. Wolę również aby najpierw nauczyła się załatwiać na matę - tak na wszelki wypadek, poza tym dobrze jest też kontrolować jej stan...widzę ile razy i jak się załatwia.


Co do Cassie, niestety poprawy brak co staram się podstępem zmienić tzn. Malwinka dostaje pieszczoty i smakołyki (serek żółty) tylko wtedy gdy Cassie jest obok niej, wącha, przygląda się - i tak będzie aż zrozumie, że Cassie jest SUPER :-)


Noc przebiegła bardzo dobrze. Chyba wszyscy byliśmy strasznie zmęczeni. Dla nas męcząca była podróż bo to aż 6h w samochodzie...a Malwince...kolejny szok, kolejna zmiana otoczenia, kolejni opiekunowie i kolejna...nowa sytuacja.
Usnęła dość szybko, na dużej podusi, która świadczy usługi sypialne. Bez protestu, choć była jedna próba zajęcia miejsca oczywiście prze Cassie - na moim łóżku.


Ze spraw pielęgnacyjnych...niestety zrobić się za wiele nie da. W lecznicy obcięto jej włosy bardzo króciutko, ze względu na powagę zaniedbania.
Mimo, ze przed operacją została wykąpana...no cóż...śmierdzi okrutnie...takiego przesiąknięcia nie da się wymyć jedną kąpielą...
Czekamy z niecierpliwością na moment zdjęcia szwów i możliwość poddania jej zabiegom pielęgnacyjnym.


Trzymajcie za nas kciuki !!!

czwartek, 12 stycznia 2012

Malwinka

Tydzień temu zlikwidowana została pseudo hodowla psów. W skandalicznych wręcz warunkach mieszkały 52 psy różnych, najbardziej "chodliwych ras".
Oto reportaż z odbioru zwierząt:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=l7WJ204MzpA

Wśród nich, jak się później okazało, znajdowały się również 7-8 miesięczne suczki w zaawansowanej ciąży. Generalnie psy znajdowały się w beznadziejnej kondycji, brudne, zawszawione...głodne...Wśród tego tłumu znalazła się również MALWINKA, która aktualnie przebywa u mnie w domku tymczasowym:







więcej zdjęć:
https://picasaweb.google.com/urwinio/Malwinka?authuser=0&feat=directlink

Do czasu prawnego przejęcia przez Fundację Niechciane i Zapomniane Malwinka przebywać będzie pod moją opieką po czym będzie możliwa jej adopcja na stałe.
 
Pierwsze wrażenia...
W klinice, dziewczynki przywitały się ładnie choć bez jakiegoś uwielbienia...Droga do domku, która zajmowała prawie 3 godziny przebiegła bardzo dobrze. Cassie spała na kolanach a obok, w udo wtuliła się Malwinka...razem ze mną...zasnęły.
W domu...no cóż, jak za szczeniakiem...trzeba chodzić i łapać siuśki...na razie przegrywamy...tylko 1 trafiła na matę...

To co mnie niestety niepokoi to fakt, że Malwinka odgania Cassie, potrafi warknąć, fuknąć lub wyskoczyć z zębami...Oczywiście jest to w dużym stopniu syndrom zmiany. Dotąd nie miała jedzenia pod dostatkiem, o każdy ochłap musiała stoczyć boje...

Widać niestety, że Malwinka była przez człowieka bita. Gdy tylko pojawia się nad nią ręka...kładzie się lub dosadniej...wbija się w ziemię.
Czeka nas duuuuuuuuuuuuuuuużo pracy i cierpliwości...Mam nadzieję, że w każdym kolejnym poście...informacje będą tylko dobre :-)

niedziela, 8 stycznia 2012

Sesja pościelowa - TYLKO DLA DOROSŁYCH :-)

















 


...i jak Wam się podoba ? (How do you like it ?)

sobota, 7 stycznia 2012

Pseudohodowla !!!

Znów się stało! Kolejna idiotka wpadła na pomysł zarabiania pieniędzy kosztem naszych Braci Mniejszych...W ostatnich dniach zlikwidowana została pseudohodowla...W koszmarnych warunkach przetrzymywane były psiaki w typie wielu różnych ras retrivery, shih tzu, maltańczyki, beagle...



...powiem szczerze, gdy oglądałam...płakałam... JAK TAK MOŻNA !!!
Argument, że psy rasowe są drogie zupełnie do mnie nie trafia...zwierze to nie zabawka! Potrzebuje opieki, weterynarza, karmy, które wcale do tanich nie należą...jeszcze jeżeli do tego dorzucić groomera itp., JAK KOGOŚ NIE STAĆ NA PSA TO NIECH KUPI SOBIE ZABAWKĘ INTERAKTYWNĄ, którą można odłożyć gdy się znudzi... -oh, strasznie się denerwuję myśląc o tym...

Generalnie cały czas trwa akcja. W tej chwili poszukiwane są tzw. domy tymczasowe ale potrzebne jest wsparcie.
Fundacja bardzo potrzebuje karmy, szczególnie dla szczeniąt i suk ciężarnych, starterów, preparatów od pcheł itp...
Jeżeli ktoś może pomóc to jest to BARDZO WSKAZANE. Można również wspomóc Fundację poprzez aukcję charytatywną na allegro:
AUKCJA CHARYTATYWNA NA RZECZ PSÓW Z PSEUDOHODOWLI

...przyznam się...zgłosiliśmy się do przyjęcia jakichś futrzaków jako dom tymczasowy...Cierpliwie czekamy na telefon. Jesteśmy w pełnej gotowości...chyba wszyscy...Cassie jeszcze nie wie, że jest duża szansa aby miała swoją osobistą przyszywaną siostrę :-) ...TRZYMAJCIE KCIUKI za te bidulki !!!


piątek, 6 stycznia 2012

Agility

Podczas ostatnich zajęć agility w sezonie mój kolega Astee nakręcił nasze wspólne zmagania.
Widoczność nie jest najlepsza gdyż było to późną porą przy słabym oświetleniu ale myślę, że to co trzeba da się zobaczyć:









Obiecuję, że będę wrzucać więcej w następnym sezonie.


Tymczasem, tutaj możecie zobaczyć film z czasów kiedy moja Kruszynka była jeszcze malutka i biegała w hodowli ze swoim rodzeństwem:


                                                          P.S. Pani Magdo... BARDZO DZIĘKUJĘ !!!
 

I kilka ostatnich fotek:

 ...nie rozmawiam z Tobą....



 ...czy słyszałam gdzieś "mięsko" ?



...śpię...

środa, 4 stycznia 2012

04.01.2011

W dniu dzisiejszym mija rok...jeden rok od kiedy odeszła najważniejsza osoba mojego życia...ta, która mnie wychowała, trzymała przy życiu, która po mojej twarzy wiedziała wszystko choć tak strasznie starałam się udawać, że wszystko jest dobrze - Ona zawsze wiedziała...
Od tamtej chwili nic nie wygląda tak samo...i nigdy nie będzie...

Minął rok...niby długo...a ja ciągle łapię się na tym, że chcę do Niej zadzwonić, porozmawiać, zapytać co słychać...to uczucie pustki i samotności jest przerażające...zostałam sama...okropne uczucie...

Już nigdy nie usłyszę Jej głosu, nigdy nie powie jak bardzo mi gratuluje - choć ja nie rozumiałam wtedy o czym mówi...na wszystko trzeba było czasu...

Obiecałam Jej, że "dam radę", i że "będę się starać żyć"...ona dobrze wie, jak bardzo mi trudno było to powiedzieć...a jeszcze trudniej jest się tego trzymać...ale OBIECAŁAM...

Minął rok a ja płaczę jak bóbr na samo wspomnienie...i uświadomienie, że nikt tego telefonu nie odbierze, że Jej nie ma...a chciałam Jej jeszcze tyle powiedzieć...szczególnie to najważniejsze...jak bardzo JĄ KOCHAM !!!!!!!!!!!!!!



poniedziałek, 2 stycznia 2012

Witamy w Nowym Roku!!!

...życzę Ci wszystkiego co najlepsze, dużo radości, uśmiechu, życzliwości oraz by rok ten obfitował w same dobre chwile !!!

Nasz Sylwester minął hucznie. To czego obawiałam się to oczywiście wystrzały fajerwerków. Faktycznie, było małe zamieszanie, Cassie nie wiedziała co ma zrobić było za głośno jak na jej malutkie uszka jednak nie ze względu na same wybuchy tylko bardziej na muzykę...w pewnym momencie zajęła strategiczne miejsce na korytarzu, z którego mogła oglądać wszystko co dzieje się w mieszkaniu a dodatkowo była oddalona od najgłośniejszego miejsca w mieszkaniu :-)


Swoje "trudne dni" przechodzi dość ciężko. Niestety nie mam doświadczenia ale wydaje mi się, że jest słabo raczej...chyba odczuwa duży dyskomfort a nawet ból...Zupełnie straciła na wigorze. Większość czasu leży bądź śpi i zmmiana ta jest mocno widoczna nawet biorąc pod uwagę fakt, że należy raczej do śpiochów w ogóle.

Wszystkim, którzy obawiają się o czystość biszonków polecam to:
Cassie, odkąd dostała cieczki stara się zminimalizować swoje poruszanie się do granic możliwości. Sama bardzo pilnuje żeby niczego nie pobrudzić a jeżeli już się coś takiego wydarzy to stara się sama sprzątać!!!
Nabyliśmy majteczki do Kejsiaka :-) i o dziwo nie spotkało się to z najmniejszym z jej strony sprzeciwem wręcz przeciwnie.
Wystarczy zawołać słowami "chodź nałożymy majteczki" - a ona już biegnie, ustawia się bokiem lub tyłem i grzecznie czeka aż majtusie zostaną włożone na pupę. Oczywiście po tym oczekuje, ze dostanie smaka...ale to akurat da się zrobić :-)
Teraz pracuję nad tym aby po zdjęciu majtek robiła siusiu. W chwili obecnej zdejmuję je co pewien czas aby swobodnie mogła robić siusiu bądź obserwuję kiedy wybiera się je zrobić i wtedy muszę je ściągać. Generalnie jest FANTASTYCZNA - bo nie wiem czy już to mówiłam.

Od dwóch dni jednak zauważam zdecydowane pogorszenie jej zdrowia. Kilka razy wymiotowała pianą....gdyby było to jedzenie to już bym wiedziała w czym rzecz...najgorsze jest to, że sama czuje że nie jest najlepiej i tak w dniu wczorajszym zjadła tylko kilka groszków (suchej karmy) i kilka łyżeczek jogurtu (bo nie chciała nawet pić)!!!
Dziś ją jeszcze poobserwuję. Jeżeli nie będzie poprawy jutro idziemy do pani weterynarz, która wszystkie moje dziewczynki wyprowadza z opresji...Liczę jednak, że nie jest to nic poważnego, może nałykała się swojej krwi za dużo jednak...nie wiem, nie mam pomysłów. Nie dostaje żadnego innego jedzenia...podejrzenie padło jednak na ucho które dostała właśnie 2 dni temu do gryzienia. Już zostało zabrane....czekamy na poprawę.