wtorek, 20 marca 2012

DUMNA

JESTEM DUMNA!...ba, jestem BARDZO DUMNA z moich potworzastych...ale po kolei:

I. Park
Ponieważ wiosna zbliżyła się wielkimi krokami, postanowiłam zabrać swoje kochane laski na dłuższy spacer z harcami ...do parku. W parku, jak to w parku...ludzi pełno, wrzeszczące dzieciaki, rowerki, zabawki...i psy :-)
Cassie jak zwykle bez smyczy ( strasznie rzadko chodzi na smyczy)  natomiast Malwinka - koniecznie!
W parku dziewczynki zaczęły brykać. Pierwsze podrygi to oczywiście Cassie, która już po wyjściu na klatkę schodową włącza tryb ADHD :-)...w parku szaleństwa nie ma końca. Bryka, biega...piłeczka była w ruchu więc Casie była w siódmym niebie...Malwinka najpierw rozeznała się z otoczeniem. Bacznie oglądała z góry, na którą wspięliśmy się, wsystko co się dookoła dzieje...skąd dobiegają okrzyki, gdzie są inne psiaki...Potem zaczęła brykać wraz z Cassie. Wyglądało to cudnie...trochę szkoda mi było, że trzymana na długiej co prawda ale jednak smyczy ma dość ograniczone możliwości ruchu...postanowiłam więc puścić smycz.
Generalnie starałam się być w pobliżu tak aby w razie czego móc nadepnąć na smycz...okazało się jednak, że dziewczynki bawią się obok mnie i bardzo tego pilnowały...tak więc postanowiłam zaryzykować...odpięłam Malwince smycz!!! i co? i było jeszcze lepiej niż na smyczy. Dziewczyny były zachwycone. Zaczęły biegać...ale tak aby być w pobliżu mnie, tak więc to ja zaczęłam robić im psikusa...uciekając. Zabawa była przednia...Malwinka jak źrebaczek, gdy tylko zorientowała się, że oddalam się od niej...biegła ile sił w kopytkach...uszy rozwiewał wiatr...Cassie, jak mały niesforny niedźwiadek na widok odbiegającej Malwinki ruszył za nią. Dziewczynki pilnowały mnie tak mocno, że nie mogłam już zrobić tego manewru...Nie przeszkadzała im bliska obecność innych ludzi ani psów...wręcz przeciwnie.

W pewnym momencie dołączyło do nas małżeństwo z dwoma jamnikami długowłosymi. Chłopaki nie byli zainteresowani zabawą ale ze strachu przed niedźwiadkiem jeden zaczął uciekać...co strasznie spodobało się Cassie więc i ona postanowiła go pogonić...i tak zaczęła się zabawa...Gdy tylko jednak Cassie zauważyła, że Malwinka już przestała bawić się z drugim kolegą również zakończyła zabawę i dotrzymała towarzystwa siostrzyczce :-)
I tak było cały czas. Kiedy potężny beagle zainteresował się Malwinką...ta zaczęła podskakiwać przed nim na 2 łapkach, popiskiwała...widać, że była zachwycona !...Beagle jednak nie zainteresował się Cassie. CO więc zrobiła Malwinka? Zostawiła beagla i wróciła bawić się z Cassie - albo bawisz się z nami obiema - albo spadaj ! :-) LASKI GÓRĄ !!!

W drodze powrotnej dobiegł do nas mały, śliczny psiak...na jego drugim końcu podążała dzielnie jego właścicielka bo otóż mała dziewczynka była uwiązana smyczą. Niestety, uniemożliwiało to zabawę z Cassie poruszającą się jak zwykle z prędkością światła...Pani z nieskrywanym zażenowaniem powiedziała, że nie może spuścić ze smyczy swojego potworka - bo się nie słucha !!!...Ręce i opadły jak dowiedziałam się również, że do tego celu pani zamierza nabyć "smycz treningową" ( może coś przegapiłam ale uważam, że to trzeba trenować a nie kupić smycz treningową...ale cóż, może się nie znam:P).
Nie chciałam pani zawstydzać jeszcze bardziej i nie powiedziałam, że Malwinka pochodzi z pseudo hodowli i jeszcze 1,5 miesiąca temu nie wiedziała, że smycz i spacer w ogóle istnieją !!!...
Do domu prawie wracałyśmy bez uwiązania...dopiero kiedy musiałyśmy pokonywać ulice - dziewczynki szły grzecznie na smyczy. Były jednak tak wykończone brykaniem, że nie próbowały igraszek z plątaniem smyczy ( chodzą na podwójnej jednej smyczy).

Wracałam dumna jak paw. Moje dziewczyny są boskie!!

P.S. Za każdym razem gdy tylko któraś do mnie podbiegała choćby na sekundę - dostawała przysmak co dodatkowo sprawiło, że starały się pilnować gdzie ja jestem i wracały na każde zawołanie :-)
Każde podejście nagradzałam dobrym słowem i piszczałam z zachwytu, że tak grzecznie przychodzą na każde zawołania - zarówno Cassie jak i Malwina...

Moja metoda - ignorancja. To nie ja wypatruję gdzie biegną moje babki. To one mają pilnować tego gdzie jest ich kochana pańcia :-) ...DZIAŁA :-)

A po spacerze:

...w kupie raźniej

...dama...

...czy ja nie prosiłam aby wytrzeć nóżki przed wejściem do mieszkania?

                                 ...to teraz sobie odpoczniemy...a potem może...SPACEREK?

czwartek, 15 marca 2012

OFF - TOPIC

tak, tak, dziś nie o psiakach...choć te mają się cudnie :-)
Dziś Pańcia bardzo narcystycznie...o sobie!
Otóż ostatnimi czasy, jako, że nadciągają święta, postanowiłam powysyłać swoim bliskim osobiście zrobione pocztówki. I tak właśnie, mój dom oprócz zwariowanej chałupy pełnej zwierzaków stał się również składzikiem papierów wszelkiej maści :-)

Nie ma się czym za bardzo chwalić ale co tam.
Oto one: