piątek, 13 stycznia 2012

Pierwsza wspólna noc

...nie powiem, że jest łatwo bo bym musiała kłamać i to dość mocno.
Tak naprawdę chyba jednak nie do końca spodziewaliśmy się takiego obrotu sprawy... ale od początku :-)


Po przyjeździe do domu Malwinka była tak podekscytowana, że przeszła na piechotkę chyba całą trasę jaka przejechała...albo nawet więcej niż 200 km...po prostu nie mogła przestać chodzić. Wszystkie kąty obwąchała chyba milion razy...
Ciągle jest pod wrażeniem, że jest miejsce, w którym cały czas jest i picie i jedzenie - potrafi podejść i zajrzeć czy przypadkiem się nic  nie zmieniło :-)
Z załatwianiem się jest słabo. To znaczy na razie przegrywa nasza podłoga...nad czym ubolewam choć jestem dobrej myśli...
Dziś rano siuśki przyjęte zostały przez podłogę ale już kupaski trafiły na matę :-)

Niestety wychodzenie na spacer niczego nie zmienia ponieważ ona po prostu przyzwyczajona jest ...robić pod siebie. Wolę również aby najpierw nauczyła się załatwiać na matę - tak na wszelki wypadek, poza tym dobrze jest też kontrolować jej stan...widzę ile razy i jak się załatwia.


Co do Cassie, niestety poprawy brak co staram się podstępem zmienić tzn. Malwinka dostaje pieszczoty i smakołyki (serek żółty) tylko wtedy gdy Cassie jest obok niej, wącha, przygląda się - i tak będzie aż zrozumie, że Cassie jest SUPER :-)


Noc przebiegła bardzo dobrze. Chyba wszyscy byliśmy strasznie zmęczeni. Dla nas męcząca była podróż bo to aż 6h w samochodzie...a Malwince...kolejny szok, kolejna zmiana otoczenia, kolejni opiekunowie i kolejna...nowa sytuacja.
Usnęła dość szybko, na dużej podusi, która świadczy usługi sypialne. Bez protestu, choć była jedna próba zajęcia miejsca oczywiście prze Cassie - na moim łóżku.


Ze spraw pielęgnacyjnych...niestety zrobić się za wiele nie da. W lecznicy obcięto jej włosy bardzo króciutko, ze względu na powagę zaniedbania.
Mimo, ze przed operacją została wykąpana...no cóż...śmierdzi okrutnie...takiego przesiąknięcia nie da się wymyć jedną kąpielą...
Czekamy z niecierpliwością na moment zdjęcia szwów i możliwość poddania jej zabiegom pielęgnacyjnym.


Trzymajcie za nas kciuki !!!

2 komentarze:

  1. Na pewno Malwinka czuje się, jak w raju korzystając z tego, co oferuje jej nowe otoczenie i oczywiście wielkie serce, które postanowiło się nią zająć. :)
    Naturalnie trzymam mocno kciuki, aby sprawy szły pomyślnie.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymamy !
    I podziwiamy: za odwagę, serce i cierpliwość ! Narazie dla małej wszystko jest nowe, więc nie dziwię się, że taki szok :))
    Pozdrawiamy !

    OdpowiedzUsuń