wtorek, 20 września 2011

Próba sił

Po ostatnich zajęciach wprowadzone zostały dość spore zmiany w naszym wspólnym funkcjonowaniu.
1. Miska z jedzeniem już nie stoi cały czas aby Cassie mogła sobie w dowolnym czasie schrupać kilka chrupek
2. Przed otrzymaniem miski z jedzeniem Cassie musi położyć się ( jeszcze ani razu nie protestowała!)
3. Zamykam za sobą drzwi do każdego pomieszczenia za każdym razem. Nawet gdy wchodzę na chwilę.
4. Unikam kontaktu z Cassie już na 15 min przed wyjściem z domu

Moja praca domowa polega na mierzeniu czasu szczekania Cassie, jaki mija po moim wyjściu. Dziś dopiero zauważyłam, że budzi się w niej mały agresor. Rzuca się na drzwi...nie wiem tylko czy nie dlatego, że jednak czuła mnie gdzieś po drugiej stronie...
Czas oszczekiwania drzwi po moim pierwszym wyjściu w dniu dzisiejszym to 10 min. Za drugim razem, gdy zostawiłam włączony TV - już tylko 5 :-)...aż musiałam sprawdzić co wtedy leciało...może faktycznie coś ciekawego się trafiło ?!?

Czy ja pisałam już o tym, że do mieszkania najpierw wchodzą człowieki a Cassie wchodzi jak ją zaproszę? Otóż TAK! Najpierw wchodzą domownicy oraz osoby zaproszone. Cassie siedzi wpatrzona we mnie w oczekiwaniu na sygnał do wejścia - zasadę zapamiętała błyskawicznie!


...a z trochę innej beczki...
Aktualnie prowadzona jest akcja "zerwijmy łańcuchy" mająca na celu uświadomienie właścicielom psów, że nie jest dobrze, że psy całe dnie spędzają uwięzione na smyczy przy budzie. Taki obrazek spotkamy chyba wszędzie na wsi ale również w domach jednorodzinnych. Rzadko widzi się luźno biegające po podwórku psiaki.
Bardzo popieram akcję ale uwagę chciałabym zwrócić w inną stronę.
Odkąd sama posiadam psa, świat posiadaczy czworonogów stał mi się bardzo bliski. Poznałam wiele nowych osób, poznaję nowe rasy, uczę się od napotkanych hodowców...
Przebywanie z innymi właścicielami psów zwróciło moją uwagę na pewien aspekt. Otóż w poszukiwaniu towarzystwa do zabaw dla mojej podopiecznej staramy się podchodzić do wszystkich piesków. Często z ich strony reakcja jest fantastyczna. Widać, jak bardzo chciały by się pobawić, pobiegać, wyszaleć się...ale...NIE SĄ SPUSZCZANE ZE SMYCZY!!!
Najczęściej argumentem na taki stan rzeczy jest odpowiedź, że pies ucieka jak tylko zostaje uwolniony, mało jednak która osoba umie przyznać się do tego, że nigdy nie uczyła psa posłuszeństwa!!!
Jestem przerażona tym faktem. Wyobrażam sobie jak marny jest żywot takiego pieska ( i nie ma znaczenia że jest mały czy średni). W mieszkaniu to w mieszkaniu, nie da się tak wyszaleć jak można na podwórku! Nikt mnie nie przekona, że spacer, który trwa 15 min i znaczy tyle co obejście dookoła bloku to wystarczający spacer dla psiaka.
Jak widzę te biedne psiaki to serce mi się kraje...jednej pani już powiedziałam, że skoro ma taki problem to ja chętnie z jej pupilkiem powychodzę...już ja znajdę miejsce gdzie gałgany by się mogły wyszaleć...

5 komentarzy:

  1. Kiedy brałam Ptyśka jego hodowczyni jak i masa właścicieli chartów afgańskich (nie wspominając o opracowaniach na temat rasy) stwierdzali, że chartów afgańskich nie można spuszczać ze smyczy na otwartym terenie. Jedynie na ogrodzonym, w przeciwnym razie pies po prostu da nogę, bo rasa ma taaakie skłonności do ucieczek.
    Przykre jest, że wiele chartów wiedzie taki właśnie żywot, bo "są zbyt dumne"... żeby je szkolić, trenować i egzekwować posłuszeństwo...
    Chart to święta krowa dla wielu "miłośników" i właścicieli.
    A faktem jest, że są to psy uparte, mające własne zdanie, ale wytrenować się je da... Trzeba troche uporu. Ptyś to wszak afgan - ten najbardziej niezależny z chartów, którego nie można spuszczać ze smyczy... A jest spuszczany, biega luzem :) Jestem z tego, mogę powiedzieć nieskromnie, dumna :)

    Wiele właścicieli małych psów uważa, że jak psiak jest mały to nie potrzebuje długich spacerów, że trzydzieści minut spacerkiem takiemu czworonogowi wystarcza... Mnie to trochę przeraża, szczególnie gdy widze ilość niewybieganych, sfrustrowanych psiaków jakie mamy okazję spotkać. A winą jest często podejście właściciela (on się nie nauczy, albo lanie za "niewracanie") - w końcu mały piesek, w razie czego siup i na rączki...

    Dlatego tymbardziej podziwiam ludzi robiących coś ze swoimi psami, szkolących je, doceniających fakt, że to rozmiar nie ma znaczenia i potrzeby każdy pies ma te same - zmęczyć sie fizycznie, psychicznie, zaspokoić potrzeby kontaktu z właścicielem.

    No, to pomarudziłam :))

    Tak ps - z jakiej hodowli jest Buba ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Buba pochodzi z hodowli MelaMi, która niestety została rozwiązana ze względu na jak się okazało dość ostrą alergię jednego z domowych psiaków. Lunki są mało popularne w naszym kraju z uwagi na tzw. "trudności hodowlane" !!! Jeżeli jednak będziesz chciała to polecę takie z prawdziwego zdarzenia z przepięknymi Lunkami :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koleżanka ma hodowlę lunków - LunCavia jeśli się nie mylę :)) Generalnie strasznie mi się rasowe świnki podobają, ale nie mam pieniędzy na utrzymanie kolejnych dwóch zwierzaków (no bo jakoś świnka i królik to nie to samo co świnka i świnka :P) :D Więc narazie spasuję :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No to ładnie! Jesteśmy jedną wielką rodziną. Jak tu bowiem nie znać Moniki i Jej pięknych Lunek :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu się nie da :P Szczególnie, że ona już kupę lat tą hodowlę ma ;D

    OdpowiedzUsuń