poniedziałek, 21 maja 2012

...


...spokojna, bezpieczna, swój figlarny łebek oparła na wyjściu i śpi...tylko włoski na oczkach ruszają się miarowo, taka bezpieczna, towarzyska...nie lubiła być sama...zawsze chowała się za Bubą, jej tarczą, taką mamuśką...kiedy została sama bardzo chciała być razem, żeby ją głaskać, wrzucać same smakowitości...ale już tak nie brykała.
Bardzo cieszyła się gdy mieszkanie się zapełniało, kiedy już nie była sama ze sobą, kiedy słyszała głosy, kiedy ktoś odkrywał koc i otwierał kratę aby się przywitać...wybiegała i czekała na tą chwilkę pieszczot...moja kochana Balbinka...

Balbinka i Buba


Ciągle pamiętam jak do mnie trafiła, była wielkości minniaturowego chomika, a to przecież świnka...później ta walka o jej życie...taka mała histeryczka, jeszcze nie dotknęłam jej nożyczkami a ta już podskakiwała...tak profilaktycznie :-)
Lubiła mieć krótsze kudły, odrzywała za każdym razem kiedy podcinałam jej, szczególnie te na pupie i na oczkach...figlarnie ciemne oczka spoglądały spod białych włosków...taka moja blondyna...




Nie umiem się z tym pogodzić, że jej nie ma, że w taki sposób, że nie umiałam zapewnić jej spokoju...nie umiem nie płakać...i Malwina, któa leży teraz prawie na wyciągnięcie ręki, która nie zdaje sobie sprawy jaką krzywdę wyrządziła....strasznie trudna sytuacja...nie wiem co myśleć...czy będę mogła na nią spojrzeć jak dotąd a nie jak na mordercę...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz