Ponieważ odbywała się akurat u nas nie zastanawialiśmy się długo. Pognałam z małą do weterynarza aby ocenił stan zwierzaka i wystawił zaświadczenie...i poszliśmy.
Było to nasz wspólny pierwszy raz...Ona i Ja - pierwszy raz na wystawie.
Buśka była zdeprymowana chyba jednak bardziej. Ja poznałam wiele fantastycznych osób - nie mylić z fanatykami...a Buśka...no cóż...
Zdjęcia powiedzą wszystko:


A w nagrodę, nasze maleństwo dostało NAMIOT - i zaczęła się wariacja:

"Nasza" kruszynka! Bardzo się cieszę, że powstał ten blog. Tematów nie braknie! Pozdrawiam z bratem Buski Badżem i siostrą Babitą:) poczochraj od nas")
OdpowiedzUsuń