sobota, 20 kwietnia 2013

Dieta

...niestety bez nowych zdjęć. Nie wyrabiam się na zakrętach. Łapię się na tym, że coraz więcej czasu mam zajęte niewiadomo dokładnie czym i najmniej mi go zostaje na to co bym chciała...

Majki z każdym dniem bardziej się ogarnia choć lekko nie jest.
Dziś w nocy ( a raczej nad ranem) dziewczyny zeszły z łóżka ( bo przecież śpimy razem) jak zwykle do wodopoju...Ku ich zdziwieniu po powrocie nie otrzymały zgody na wejście..nie, nie, nie ode mnie....ja spałam i o niczym nie wiedziałam...
Usłyszałam jakieś warknięcie ale Majki tak ma podczas snu lub gdy się przebudzi...więc smacznie spałam dalej...do czasu...

W pewnym momencie sen mój wyrwał pisk...Otworzyłam zaspane oczy i co widzę? Dziewczyn na łóżku nie ma. W moich nogach, wzdłuż łóżka leży sobie zadowolony Majki a Cassie na pzreciwko niego w kracie...i piszczy... Mela profilaktycznie udała się do stojącejw przedpokoju budy....

Jako mamcia oczywiście wstałam, zgoniłam Majkiego do jego legowiska i wzięłam biedną Cassie z kraty na łóżko. Nie zdąrzyłam jej donieść jak susem na łóżko wleciała również Mela.
Tym sposobem wszystko wróciło do normy....Wszystkie baby w łóżku a faceci...pod łóżkiem :P


Majki i jego zabawa smakołykiem

Dziś odkryłam coś nowego.
Ah, bo nie wiem czy wspomniałam ale Majki to chodzący szkieletor...niestety pod białymi kudełkami BARDZO MARNEJ JAKOŚCI są same kości...okropnie się go dotyka...Wcale nie ma miękkiego futerka...jest jak sztuczne, anielskie włosy z chińskiego sklepu, które wiesz się czasem na choince...a pod spodem tylko gnaty...
Nie wiedział co się robi ze smakami, porozwalał sobie dziąsła bo zupełnie nie bbyły przyzwyczajone do gryzienia suszonych uszek i kurzych łapek...
Dziś jednak odkryłam czym karmiony był na pewno Majki....otóż, aż podskakiwał jak dostał....BAGIETKĘ!...czyli co? dostawał do jedzenia chleb!
...rosołek również wychleptał, ze wszystkich trzech misek dzieląc się niewielką porcją z Cassie.

Udało mi się dziś troszeczkę podciąć mu te straszny kudły. Już wygląda trochę lepiej choć nie jest to pełnia szczęścia. Nie chciałam stresować go za mocno. Niech się chłopak przyzwyczaja do czesania i pracy maszynki...No i od następnej kąpieli wchodzi ODŻYWAKA! ...to, że działa to przecież widać na Meli :-)



P.S. Pytanie z dziś, które mnie rozwaliło:
( byliśmy całą bandą na spacerze i spotkaliśmy pana z kundelkiem)
Czy one są z jednego roju?

2 komentarze:

  1. umarłam ze śmiechu i prawie się posikałam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...powinnam odpowiedzieć: "tak, a ja w tym roju jestem Królową" :-)

    OdpowiedzUsuń