piątek, 21 sierpnia 2015

MILA

...przyjechała wczoraj. Rozdygotana, przerażona. Mały śmierdziuszek.
Widać, że w swoim krótkim życiu przeszła już bardzo wiele. W rozbitej właśnie pseudohodowli była maszynką do robienia szczeniaków.















Była zaniedbana. Zapach....no cóż...marna perfuma. Najgorsze jest przerażenie człowiekiem. Tu zawsze powstaje pytanie o to co działo się w jej życiu, że tak koszmarnie boi się ludzi.






Mimo przerażenia trzeba było Milusię narazić na kolejne stresy - KĄPIEL.
Dramat, wszystko nowe...strach, strach i jeszcze raz strach....choć i momentami widać było, że przynosi to ulgę kiedy szampon zaczął działać na jej wątłym grzbiecie. Chwila masowania sprawiła, że mimo potwornego stresu dzielnie poddawała się wszelkim zabiegom.
Najpierw szampon, potem odżywka. Szum lejącej się wody, potem suszarka...

Zabieg pielęgnacyjny się skończył. Nie chciałam stresować jej jeszcze bardziej. Strzyżenie odbędzie się jutro. Wyciąć trzeba wszystkie gamołki spod oczu a jest tego strasznie dużo. Na nogach ma pouczepiane....coś, coś co wygląda jak guma/plastelina...coś zielonego.






Dziewczynka nie reaguje na żadne wołania. Widać, że nikt się nią nie zajmował w ten sposób. Stara się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, wręcz przeciwnie, stara się być niezauważona. Przy tym wszystkim jest jednak bardzo....ciekawska :D Tak, rasowa z niej Babeczka :D
Tupta za mną wszędzie, zagląda przez dziurki w drzwiach, wychyla łebek aby zobaczyć co robię. Kiedy tylko na nią popatrzę natychmiast ucieka. To jest silniejsze od niej.






Biega po mieszkaniu strasznie szybciutko. Tak też spędziła całą noc. Łaziła, zaglądała, sprawdzała...jakby nie mogła uwierzyć, że wszystko cały czas jest na miejscu. Sprawdzała, czy łazienka jest gdzie była, czy balkon jest na pewno ciągle zamknięty.
Już mamy mały sukces. Mogę ją pogłaskać. Najlepiej kiedy robię to leżąc na łóżku i wyciągając do niej samą dłoń tak by nie widziała mojej całej postury. Sama ręka nie przeraża tak bardzo jak postać człowieka...GIGANTA!


Większość czasu jak nie na tuptaniu, mała spędza siedząc pod stołem i podglądając wszystko co się dzieje. Fajne jest to, że nie boi się wyjść na balkon i po wyglądać sobie na świat. Budujące jest też to, że załatwia się na matę. Nie zawsze trafią tam wszystkie kupaski ale siusiu zawsze !!! :D


Nieśmiało próbuje zsocjalizować się z domowniczkami choć trochę za wcześnie na poufałości.


W moim mieszkaniu teraz jest BIAŁY ŚWIAT :D


Bardzo Was proszę! Zastanówcie się zanim wyciągniecie rękę po szczeniaka z niewiadomego miejsca...zastanówcie się, w jakich warunkach żyją jego rodzice...i nie dajcie namnażaczom powodów do kontynuowania tego procederu!!

1 komentarz:

  1. This wee girl knows she is safe with you. Thank you for all you do for these neglected fur babies. The world needs more Anna's :0 <3

    OdpowiedzUsuń