wtorek, 1 stycznia 2013

Nowy Rok

...przyszedł, jest, ma być lepszy ale zaczął się....ehhh...
Grany był ostry dyżur, nie że w telewizorni ale na żywo.
Najpierw oczywiście konsternacja bo "czy ja mogę oby na pewno prowadzić?"  a potem jeszcze zbiórka czterołapnych do auta i w trasę....

Pierwsze rozczarowanie przyszło dość szybko. Klinika weterynaryjna "Ogonek", którą bardzo lubimy a która stała się ostatnio kliniką całodobową ( jak się okazuje przynajmniej miała być) nie zamieściła na swojej stronie internetowej najmniejszej wzmianki o tym, że generalnie w sylwestrową noc NIE MA DYŻURU !!!...o tym niestety dowiedziałam się dopiero jak dojechałam na miejsce i obeszłam cały blok z Melunią na rękach....
Znów w samochód i dalej...do kliniki "BEMOWO" - której jakoś nie darzę wielkim zaufaniem ale jest jedyną kliniką całodobową w okolicy...

Pani doktor dość leniwie i skąpo w słowach stwierdziła, że Mela dostanie jednak kroplówkę, antybiotyk na 5 dni a co najważniejsze....GŁODÓWKA!!! ( co dla Meli oznacza nie mal skazanie na śmierć :) )

...a zaczęło się dość niewinnie. Już wczoraj widziałam, że chyba coś jest na rzeczy skoro Mela będąc w parku jakoś nie bardzo przejawia zainteresowanie bieganiem. Nie to, że dorównuje Pendolino ( robocza ksywa Cassie:) ) ale w parku Melcia lubi biegać. Wczoraj jednak była jak skazana na spacer. Noga, za nogą dreptała bardzo anemicznie najchętniej przy pańci, żeby na pewno się nie wychylić z szeregu...
W ciągu dnia sylwestrowego zaczęły się niekontrolowane kupaski w domu...Najpierw myślałam, ze to kwestia fajerwerków, które wybuchały już od wczesnych godzin ale nie...mimo podania środka uspokajającego Mela wcale się nie wyluzowywała, wręcz przeciwnie....Potem kupaski przybrały jeszcze luźniejszą konsystencję i widocznie sprawiać zaczęły ból....Miarka przebrała się gdy z kupaskami a raczej z kupaskową wodą wyleciała krew....BASTA !

...tu historia się zaczyna....i kończy :)
Melunia dostała kroplówkę. Wracając skoczyliśmy jeszcze na mały spacerek dookoła bloku. Mela szła już chętnie, z merdającym ogonkiem. Widać było, że po tabletkach rozkurczowych jest jej znacznie lepiej....a skąd wiadomo to NA PEWNO? no ba ! Mela po przyjściu do domu i sprawdzenia, że na misce to tylko groszki leżą zaczęła wynajdować to wszystko czym dotąd pogardziła czyli...niedojedzony chlebek i wszelkie niedokończone gryzaki...które skrzętnie wyzbierałam po tym jak mi już je pokazała :)

Tak więc Melunia nowy rok zaczyna głodówką! Cassie,...no cóż, Cassie jak zwykle nie kuma co się dzieje ale generalnie jest WPORZO :)

A ponieważ jest 3 rano to obie grzecznie śpią na podusi, zwinięte obok piszącej pańci....


I tym optymistycznym akcentem ŻYCZYMY WSZYSTKIM BY TEN ROK BYŁ TYLKO LEPSZY OD POPZREDNIEGO !!!

1 komentarz:

  1. No to nieciekawie Wam się rok zaczął. Miejmy nadzieję,że wszystko szybko wróci do normy i Melcia ponownie stanie radosnym psiakiem :D

    www.sznaucer-klara.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń