środa, 11 lipca 2012

Polowanie

" Ania! chcesz rosół" - woła mama
"nie, dzięki"
"...ale chodź, zobacz!"

...więc wstaję i idę. Świta oczywiście biegnie razem.
Mama stała w progu domku, ja zdąrzyłam dojść do połowy korytarza, pierwsza przed domkiem była Cassie...zobaczyła, szczeknęła i....stanęła ze zdziwieniem.
W tej samej chwili z domku wybiegła Malwina. To trwało moment!
W powietrzu zakręciły się tylko pióra....nie było szans.

...Malwinka JEST PSEM POLUJĄCYM...a ja nie zdąrzyłam nawet zareagować...

Teraz muszę przetrzepać literaturę i wszelkie źródła, które podpowiedzą mi co zrobić i jak ją prowadzić żeby wszystko było dobrze. Malwinka nie przepuszcza nawet krowom drugich sąsiadów. Rzuca się na kratę aby odstraszyć podchodzące pod siatkę łaciate. Nie wyraża zgody na to aby koziołek podgryzał trawę z JEJ podwórka...a gdy pańcia śpi na kocyku przed domkiem....biada temu kto próbuje podejść!!!


2 komentarze:

  1. Aniu, to sprawa tzw. łańcucha łowieckiego,wpisz sobie:
    Łańcuch łowiecki wg Coppingerów. Cos powinno ciekawego wyskoczyć do poczytania, to tak na szybko. Z tego co wiem, u naszych psiaków łańcuch mozna przerwać tylko na etapie wpatrywania, ale moge się mylić. Jak już ruszą za ofiarą- amen. Pewnie myśliwi to w jakis sposób ćwiczą...ale kij im w odcisk. Nie znosze myśliwych.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...w końcu mój obecny domek swego czasu należał do myśliwego...to pewnie zobowiązuje :-)

    OdpowiedzUsuń