poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Biały Pies

Niewiele osób jest zdziwiona widząc, że pojawił się kolejny pies w naszej bandzie. Bardziej martwią się tym co spotkało kolejnego psiaka i jak do mnie trafił.
A taka była sytuacja:
- Ooooo, jaka rodzinka! - mówi osoba, która zobaczyła białą bandę.
A co to za rasa? to rodzina?
- To jest Pudel - pokazuję na Melę, to jest Bichon - pokazuję na Cassie, a to jest Biały Pies - pokazuję na Milusię :-) Bo Mila to według pseudohodowcy jest Maltańczyk ale obok Maltańczyka to jeszcze nie stała :D

Bardzo często są to psy po strasznych przejściach. Moja Mela mimo, że jest ze mną już prawie 5 lat to nadal pewnych traum się nie wyzbyła.
Milusia ma traum baaaardzo dużo.
Tak wyglądał sen w pierwszych godzinach po przyjeździe:





Po kilku dniach pobytu obserwuję następującą zmianę :




Różnica jest w jeszcze jednym punkcie...na ogonku ! MERDA WESOŁO :D













piątek, 21 sierpnia 2015

MILA

...przyjechała wczoraj. Rozdygotana, przerażona. Mały śmierdziuszek.
Widać, że w swoim krótkim życiu przeszła już bardzo wiele. W rozbitej właśnie pseudohodowli była maszynką do robienia szczeniaków.















Była zaniedbana. Zapach....no cóż...marna perfuma. Najgorsze jest przerażenie człowiekiem. Tu zawsze powstaje pytanie o to co działo się w jej życiu, że tak koszmarnie boi się ludzi.






Mimo przerażenia trzeba było Milusię narazić na kolejne stresy - KĄPIEL.
Dramat, wszystko nowe...strach, strach i jeszcze raz strach....choć i momentami widać było, że przynosi to ulgę kiedy szampon zaczął działać na jej wątłym grzbiecie. Chwila masowania sprawiła, że mimo potwornego stresu dzielnie poddawała się wszelkim zabiegom.
Najpierw szampon, potem odżywka. Szum lejącej się wody, potem suszarka...

Zabieg pielęgnacyjny się skończył. Nie chciałam stresować jej jeszcze bardziej. Strzyżenie odbędzie się jutro. Wyciąć trzeba wszystkie gamołki spod oczu a jest tego strasznie dużo. Na nogach ma pouczepiane....coś, coś co wygląda jak guma/plastelina...coś zielonego.






Dziewczynka nie reaguje na żadne wołania. Widać, że nikt się nią nie zajmował w ten sposób. Stara się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego, wręcz przeciwnie, stara się być niezauważona. Przy tym wszystkim jest jednak bardzo....ciekawska :D Tak, rasowa z niej Babeczka :D
Tupta za mną wszędzie, zagląda przez dziurki w drzwiach, wychyla łebek aby zobaczyć co robię. Kiedy tylko na nią popatrzę natychmiast ucieka. To jest silniejsze od niej.






Biega po mieszkaniu strasznie szybciutko. Tak też spędziła całą noc. Łaziła, zaglądała, sprawdzała...jakby nie mogła uwierzyć, że wszystko cały czas jest na miejscu. Sprawdzała, czy łazienka jest gdzie była, czy balkon jest na pewno ciągle zamknięty.
Już mamy mały sukces. Mogę ją pogłaskać. Najlepiej kiedy robię to leżąc na łóżku i wyciągając do niej samą dłoń tak by nie widziała mojej całej postury. Sama ręka nie przeraża tak bardzo jak postać człowieka...GIGANTA!


Większość czasu jak nie na tuptaniu, mała spędza siedząc pod stołem i podglądając wszystko co się dzieje. Fajne jest to, że nie boi się wyjść na balkon i po wyglądać sobie na świat. Budujące jest też to, że załatwia się na matę. Nie zawsze trafią tam wszystkie kupaski ale siusiu zawsze !!! :D


Nieśmiało próbuje zsocjalizować się z domowniczkami choć trochę za wcześnie na poufałości.


W moim mieszkaniu teraz jest BIAŁY ŚWIAT :D


Bardzo Was proszę! Zastanówcie się zanim wyciągniecie rękę po szczeniaka z niewiadomego miejsca...zastanówcie się, w jakich warunkach żyją jego rodzice...i nie dajcie namnażaczom powodów do kontynuowania tego procederu!!

DODO

Dodo trafił do mnie pod koniec pierwszego kwartału tego roku. Wiem, mam zaległości. W życiu jednak działo się bardzo dużo i nie było sił na pisanie...
Doduś trafił...w wersji oficjalnie od azjatów, którzy stwierdzili, że albo go ktoś zabierze albo pójdzie na kebab!!





To młodziutki chłopaczek. Wulkan energii i jeszcze bardziej kosmicznych pomysłów.
Żeby być bliżej człowieka i tak przypadkiem pokazać, że chciałby być miziany, potrafił wleźć na oparcie kanapy i niczym wąż wyciągnąć się tak by nie przeszkadzać.




Na szczęście, jest psem w typie rasy i szczeniakiem więc na dom stały długo nie musiał czekać. Wręcz przeciwnie, na takie zwierzaki jest zawsze cała masa chętnych, telefon się urywa....i to co się słyszy to JA CHCEM !!








Doduś, pojechał do swojego nowego domu aż do Gdańska. Jest kochany, ma swoich człowieków spędzających z nim mnóstwo czasu. Zażywa morskich kąpieli...i słucha szumu fal...
Dodusiowi, obecnie Happy życzę wszystkiego co najlepsze !

piątek, 11 lipca 2014

GABI - MAŁY SRAL SZUKA DOMU !

...właśnie przyjechała. Mała pchła. Wielkości świnki morskiej....tyle, że zz Charakterkiem :)
Ma około dwa miesiące ale odwagi ma ogromnie dużo.


Pierwsze chwile były zaskoczeniem. Stało maleństwo na klatce a za drzwiami słychać było donośny szczek rezydentek. Po otwarciu drzwi...zdziwienie ogromne i obustronne!
Rezydentki zdziwione były chyba jednak bardziej bo małe ani na chwilę nie wyglądała na zdziwioną a już na pewno nie przestraszoną.
Sama przebiegła po całym mieszkaniu, zaglądając niemal w ażdy kąt - swoją drogą to teraz muszę ogromnie uważać żeby plamki nie nadepnąć bo nigdy nie wiem czy nie stoi gdzieś przy nodze :D
Ponieważ Cassie & Mela muszą zaliczyć popołudniowy spacerek to od razu wyszłyśmy w stronę windy. Korytarz dość długi a Gabi dzielnie podąrzając za moją nogą biegła. Wpadła do windy i grzecznie doczekała aż zjedziemy i drzwi otworzą się ponownie. Spacer oczywiście zaliczony z lotu ptaka - czyli na rękach pnieważ jest jeszcze nie szczepiona.






Powrót również w wykonaniu samodzielnym czyli biegiem do winy a potem do mieszkania. Grzecznie zatrzymała się na wycieraczce i jak mała torpedka wpakowała się do mieszkania.
Jest niesamowicie samodzielna! Z dużej, głębokiej miski, wyciągnęła sobie największego groszka i zaczęła go chrupać...



Ma charakterem skubana. Już widzę, że kable będą musiały zostać schowane bo małe ząbki lecą w ich kierunku.
Zaliczone jest pierwsze siusiu na podłogę...JEST MOC :-)
...wrażeń tak dużo dla wszystkich, że cała trzypsowa ekipa...śpi :D


P.S. ...Gabi, piękne imię...choć powinno być Diabeł Tasmański :



wtorek, 27 maja 2014

Hej Hej !

 ...na trochę nas wcięło...a raczej mnie - Pańcię...i choć znów mogę obiecać, że to się nie powtórzy to w ogóle tego nie zrobię. Niestety w życiu jest różnie a to się mocno przekłada również na nasze białasowe historie...
Nadrabiając choć odrobinę zaległości....tak spędzaliśmy weekend:








...w drodze do domu:




...a poniedziałek wyglądał tak:



...i tak do kolejnego weekendu :-)
BIałasy Pozdrawiają :-)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Jak weszłam na czarną listę. Listę osób, z którymi się nie rozmawia!

Jak weszłam na czarną listę osób, z którymi się nie rozmawia...
...spacer, wyposażona w skami, zabawki i inne takie opcje urozmaicenia harców.
Standardowo ubowa mamy po pachy, szczególnie ja, gdyż spacery są dla  mnie na tyle interaktywne, że to ja mam największe kłopoty z powrotem do domu...a raczej mój rytm serca :)

Ostatnie spacery podniosły mi ciśnienie jeszcze bardziej ...
Dziewczyny biegają, Mela z piłeczką, Cassie jak zwykle zainteresowana wszystkim dookoła...przechodnie chodzą, czasem ktoś podejdzie powiedzieć, że są śliczne itp...taka norma :) do której już przywykłyśmy :)
...tym razem było inaczej. Podeszła kobieta, która wprost pyta " czy będą miały małe, bo ona by kupiła takie fajne małe"....w pierwszym odruchu zbaraniałam, ręce mi opadły ale mówię stanowczo, że "nie i nigdy nie będzie". ...a babka dalej ciągnie, że one takie fajne...
Starając się zachować resztki cierpliwości i opanowania starałam się pani uzmysłowić, że nie trzeba od razu kupować chcąc mieć takie małe i fajne. Jest tyle psów w schroniskach...przecież nawet pudle i to białe w schronisku siedzą....na co pani odpowiada, że nie....bo ona chce takie małe....
Chyba miałam wspaniały wyraz twarzy bo myśli miałam w kolorach krwistej czerwieni....pani na swoje szczęście odeszła....

Kolejny spacer, znów dokazujemy....idzie babeczka...zatrzymuje się i pyta czy będę miała małe?!
Najpierw chciałam się roześmiać i odpowiedzieć, że nie jej sprawa czy planuję mieć dzieci ale....
Ostatecznie odpowiedziałam zgodnie z jej sugestią, że nie, dziewczyny nie będą miały małych NIGDY!
A babka ciągnie temat...bo ona by matce swojej starszej kupiła takiego pudla bo mama kiedyś pudla miała i chciałaby znów. Że ona to uwielbia psy i sama ma 3 yorki....Więc mówię kobiecie, że akurat pudle to są w schornisku więc jak tak bardzo chce to trzeba tylko się rozejżeć...a poza tym, to starsza osoba nie powinna mieć małego psa bo z całym szacunkiem ale z tym psem później co będzie....??

Niestety i ta niezrozumiała absolutnie. Obruszyła się tylko i poszła...
Szczerze mówiąc mam nadzieję, że więcej mnie nie zagadnie nikt w tej materii bo chyba ja pogryzę a szczepiona przeciw wściekliźnie nie byłam....

LUDZIE ŚWIĘCI...

P.S. ...zgodnie z prastarym powiedzieniem, że i kota można zagłaskać....dziewczyby odsypiają wizytę mojej siostry, która przez bite dwa dni....smyrała, drapała, tuliła, głaskała, buśkała...i inne takie :)
Ewa! DZIĘKUJEMY :)

środa, 20 listopada 2013

...były sobie dwa pacany...

...jeden mniejszy a drugi mały:

Czyli wieczorne harcowanie:


...gra w kreca:




...i SŁODZIAKI: