niedziela, 27 stycznia 2013

ot tak sobie...

Z dzisiaj:

 I.
przed wyjściem na środku stołu: stoi talerz, na talerzu kanapeczka z połowy ciabatki, z majonezikiem, wędlinką, listkiem sałaty, ogóreczkiem i papryką...

po powrocie do domu na środku stołu: stoi talerz, na talerzu....ogóreczek i papryczka...

Moje dziewczyny zdobyły właśnie nową sprawność...NIEWIDZIALNA RĘKA :-)





II.
...siedzi Mela obok leży Cassie. Obie zaspane, cudne...
Ja - " ale one cudne i kochane..."
...poszła Cassie do przedpokoju. Wzięła z miski jedzenie. Przydreptała do pokoju, weszła do legowiska, wypluła jedzenie i przyszła na kanapę.
Ja - " czy ja niedawno mówiłam, że one są cudne i kochane? tak? TO COFAM!!"


sobota, 12 stycznia 2013

Czy ja się czepiam?

...sobota, dzień wolny...sprawdziłam maila...jest wiadomość:

"Szanowni Państwo,

w nadchodzącym tygodniu wyślemy do Państwa listem poleconym umowy adopcyjne
dotyczące psów z pseudohodowli w Woli Będkowskiej. W przypadku zmiany adresu
do korespondencji bardzo prosze o maila zwrotnego z nowym adresem. W razie
jakichkolwiek pytań również zapraszam do kontaktu :) "

...w pierwszej chwili myślałam, że coś źle przecztałam/ zrozumiałam. Weszłam na pocztę jeszcze raz aby ponownie przekonać się czy to nie był omam...
Generalnie niby wszystko w porządku ale...

- jak to wyślemy umowy? - owszem, zgłosiłam się na dom tymczasowy z możliwością kontynuacji na dom stały ale byłam przekonana, że fundacja skontaktuje się ze mną aby temat przegadać. Nie pytają czy się zgadzam czy nie,tylko podaj adres....

- kiedy były problemy z Melą ( przy odbiorze Meli dostałam zapewnienie, że w razie jakichkolwiek problemów oni służą pomocą nawet behawiorysty), poprosiłam o pomoc. Były chwile, kiedy myślałam, że nie dam rady, że sytuacja mnie przerosła i nie jestem jej w stanie pomóc. Zgłosiłam się do Fundacji...nigdy potem nie otrzymałam od nich żadnejwiadomości aż do dziś...

- brakuje mi zainteresowania z ich strony. Przecież nie mają pewności co dzieje się z psiakami. Nikt mnie o nic nie zapytał..

W głowie mam mentlik. Przyznam, że nie jestem przekonana czy Mela powinna u mnie zostać. Wydaje mi się, że nie powinna mieszkać w mieście. Powinna mieszkać w domku, najlepiej na wsi, wtedy odżywa. Powinna być jedynym psem, rozpieszczanym, przytulanym...mieć właścicieli tylko dla siebie. Mela w mieście truchleje. Nie chce wychodzić na spacery, Kosztują ją one zbyt wiele nerwów. Ze mna idzie, bo jak ja idę to i ona...ale jest przerażona i najchętniej to zostałaby pod klatką albo wdrapała się mi na ręce. Dopiero późno w nocy, kiedy miasto zamiera Mela odzyskuje wigor...
W domu jest bardzo dobrze, Najchętniej by leżała przytulona do pańci, czasem zaczepia Cassie choć bawi się zupełnie inaczej niż ona...
Mela UWIELBIA polować!!!!!!!

...nie wiem co robić.
W pierwszym odrucho chciałam odpisać:
"...bardzo dziękuję za zainteresowanie. Nie było łatwo, ale mimo, że od Państwa mimo zapewnień nie uzyskałam zadnej pomocy - udało się ogarnąć podstawowe lęki Meli. Mamy jeszcze kilka zmartwień ot choćby ostatni zaobserwowany podczas sylwestra, którego Mela musiała przejść z kroplówką i tygodniowym antybiotykiem....
Większość organizacji ceni sobie dom tymczasowy i nawet zachęcają do tego aby nie zostawiać swojego podopiecznego u siebie a dalej pełnić swoją funkcję ale widzę, że Państwa taktyka działania jest zupełnie odmienna...
Mając na uwadze dobro Meli a także uczucie jakie w nas zaszczepiła mamy duże wątpliwości czy najlepiej dla niej by było gdyby z nami została....myślę,  że jest już na tyle psem ułożonym, wdzięczyn, oddanym i przyjacielskim, że śmiało porwałaby serca osoby, która mogłaby zapewnić jej jeszcze większy komfort życia...to tak gdybyście Państwo chcieli zapytać o moje zdanie w tej materii a nie wyłącznie o adres"

czwartek, 3 stycznia 2013

Skołowana

...żaden inny wyraz chyba nie oddaje tego jak się czuję...niestety, kłopoty z Melą wcale się nie skończyły choć myślałam, że najgorsze mam już za sobą...ale od początku.

W Sylwestra, korzystając z działalności całodobowej kliniki Bemowo, Mela dostała 2 zastrzyki antybiotyku. Następnej dawki już nie dostała...to znaczy dostała, ale zamiennik ponieważ jak powiedział pan doktor ( w lecznicy bliżej domu, gdzie mogę iść z dziewczynami sama), antybiotyk zaaplikowany ZOSTAŁ WYCOFANY!!.
Po zastrzyku zamiennika Mela czuła się dobrze. Drogę do domu pokonała bez żadnych niepokojących objawów a ponieważ spacer do weta okazał się dłuższą wyprawą z zaprzyjaźnionym psem i sąsiadką...dziewczyny zapadły w sen od razu po powrocie.

Dziś cały dzień lało. Nie miałam ani siły ani chęci ani sumienia aby ciągnąć dziewczyny znów choćby do weta, u którego byłyśmy wczoraj. Zapakowałam siebie i zaprzęgłam dziewczyny i pomaszerowałyśmy bliżej...Bliżej, gdzie już kiedyś byłyśmy. Pan doktor potwierdził, że pierowtnie zaaplikowany antybiotyk ZOSTAŁ WYCOFANY i że da zamiennik...niestety jeszcze inny od tego wczorajszego. Ja się nie znam więc zapytałam czy tak można na co oczywiście uslyszałam ,że TAK !

Warunki atmosferyczne słabe. Drogę Mela pokonywała na smyczy ( zwykle chodzi bez). Dopiero pod blokiem i Ją odpięłam. Niestety, ku moijemu ogromnemu zdziwieniu coś było nie tak ponieważ bardzo wyraźnie przegoniła od siebie Cassie. To zachowanie bardzo mocno wzbudziło moje zainteresowanie gdyż NIGDY wcześniej nic takiego miejsca nie miało a w tej chwili nic nie wydarzyło się takiego co mogłoby wpłynąć na zachowanie Meli...idziemy do domu.

Standardowo pierwsza wchodzi pańcia. Rozkładam ręcznik na podłodze na który grzecznie wchodzą dziewczyny i w kolejce czekają na wycieranie łapek...tym razem pierwsza była Mela.
Ku mojemu PRZERAŻENIU, Cassie schowała się od razu w stojącej obok drzwi budzie ( mimo że nie cierpi być mokrą i NIGDY nie przepuści suszenia) a Mela...położyła się na grzbiecie, zamknęła oczy...i miała drgawki....
Moja pierwsza myśl - przemoczenie i przemarźnięcie ( niby droga krótka ale....). Ponieważ trwało to trochę ( dla mnie nawet całą wieczność) zaczynałam tracić pewność siebie...z ręką na telefonie, drugą głaskałam Melę i mówiłam do Niej....Dzwonię ! Pan doktor powiedział, że najprawdopodobniej bardzo boli ją brzuch, szybko podać nospę i obserwować, jezeli nie przejdzie w ciągu 2h to dać znać...KURDĘ! jak to 2 h !!!! ...Podałam rozkruszoną nospę ( z wodą i miodem) wprost do pycha...jeszcze trochę Mela nie była sobą ale jak ją zawinęłam w ręcznik i wzięłam, położyłam obok siebie...uspokoiła się i zasnęła.

Niestety musiałam wyjść do roboty. Z bólem serca wychodziłam z domu. Po powrocie, Mela i Cassie przywitały mnie jak zwykle - SZALEŃSTWO! czyli wszystko gra!!!

...jutro ostatni zastrzyk. Pojedziemy do "Ogonka" do p. Mileny ( chyba jest w tym momencie dla mnie wyznacznikiem wszystkiego w kwestii zdrowia zwierząt).
Pan doktor,u którego byłyśmy dzisiaj powiedział mi kilka bardzo niepokojących rzeczy, które musimi ktoś potwierdzić bądź obalić...Powiedział, że takie stany lękowe będą się jedynie NASILAĆ z każdym rokiem i że trudno będzie tu cokolwiek innego zrobić - co mnie rozwaliło.

Nie wiemco myśleć. Szczerze mówiąc, to zaczyna mnie chyba dopadać myśl, że....nie umiem pomóc Meli, że pomogłam Jej na tyle ile umiałam...Ona chyba potrzebuje kogoś zdecydowanie bardziej doświadczonego niż ja...chyba będę musiała zacząć szukać Jej domu stałego...


P.S. BIOTYL - tak się nazywa antybiotyk. Jeżeli jest faktycznie wycofany ( taką informację znalazłam również w necie) to jak to jest, że są miejsca, w których to ciągle podają? Wycofana jest jakaś odmiana czy jak? Nie wiem co mam myśleć :(

wtorek, 1 stycznia 2013

Nowy Rok

...przyszedł, jest, ma być lepszy ale zaczął się....ehhh...
Grany był ostry dyżur, nie że w telewizorni ale na żywo.
Najpierw oczywiście konsternacja bo "czy ja mogę oby na pewno prowadzić?"  a potem jeszcze zbiórka czterołapnych do auta i w trasę....

Pierwsze rozczarowanie przyszło dość szybko. Klinika weterynaryjna "Ogonek", którą bardzo lubimy a która stała się ostatnio kliniką całodobową ( jak się okazuje przynajmniej miała być) nie zamieściła na swojej stronie internetowej najmniejszej wzmianki o tym, że generalnie w sylwestrową noc NIE MA DYŻURU !!!...o tym niestety dowiedziałam się dopiero jak dojechałam na miejsce i obeszłam cały blok z Melunią na rękach....
Znów w samochód i dalej...do kliniki "BEMOWO" - której jakoś nie darzę wielkim zaufaniem ale jest jedyną kliniką całodobową w okolicy...

Pani doktor dość leniwie i skąpo w słowach stwierdziła, że Mela dostanie jednak kroplówkę, antybiotyk na 5 dni a co najważniejsze....GŁODÓWKA!!! ( co dla Meli oznacza nie mal skazanie na śmierć :) )

...a zaczęło się dość niewinnie. Już wczoraj widziałam, że chyba coś jest na rzeczy skoro Mela będąc w parku jakoś nie bardzo przejawia zainteresowanie bieganiem. Nie to, że dorównuje Pendolino ( robocza ksywa Cassie:) ) ale w parku Melcia lubi biegać. Wczoraj jednak była jak skazana na spacer. Noga, za nogą dreptała bardzo anemicznie najchętniej przy pańci, żeby na pewno się nie wychylić z szeregu...
W ciągu dnia sylwestrowego zaczęły się niekontrolowane kupaski w domu...Najpierw myślałam, ze to kwestia fajerwerków, które wybuchały już od wczesnych godzin ale nie...mimo podania środka uspokajającego Mela wcale się nie wyluzowywała, wręcz przeciwnie....Potem kupaski przybrały jeszcze luźniejszą konsystencję i widocznie sprawiać zaczęły ból....Miarka przebrała się gdy z kupaskami a raczej z kupaskową wodą wyleciała krew....BASTA !

...tu historia się zaczyna....i kończy :)
Melunia dostała kroplówkę. Wracając skoczyliśmy jeszcze na mały spacerek dookoła bloku. Mela szła już chętnie, z merdającym ogonkiem. Widać było, że po tabletkach rozkurczowych jest jej znacznie lepiej....a skąd wiadomo to NA PEWNO? no ba ! Mela po przyjściu do domu i sprawdzenia, że na misce to tylko groszki leżą zaczęła wynajdować to wszystko czym dotąd pogardziła czyli...niedojedzony chlebek i wszelkie niedokończone gryzaki...które skrzętnie wyzbierałam po tym jak mi już je pokazała :)

Tak więc Melunia nowy rok zaczyna głodówką! Cassie,...no cóż, Cassie jak zwykle nie kuma co się dzieje ale generalnie jest WPORZO :)

A ponieważ jest 3 rano to obie grzecznie śpią na podusi, zwinięte obok piszącej pańci....


I tym optymistycznym akcentem ŻYCZYMY WSZYSTKIM BY TEN ROK BYŁ TYLKO LEPSZY OD POPZREDNIEGO !!!