wtorek, 30 kwietnia 2013

Test zmęczonego psa

...po czym poznać, że pies jest zmęczony?

Cassie - Królewna w piernatach :-)
Trzeba powiedzieć Cassie, że idziemy na spacerek a ta nawet nie drgnie :-)

Malwinka - Niedźwiedź polarny
Wypady na wieś są rewelacyjne. Nie ma spania w trakcie dnia więc zmęczenie daje o sobie znać strasznie szybko. Jeżeli po takim weekendzie fundujemy jeszcze 3h spaceru w parku to efekt murowany.

Majki de Bichon - odpadł
Uwaga ! znów mam tylko dwa psy - Cassie zalega na poduszce i wstaje tylko zrobić siusiu i coś wszamać :-) Jest moc!

Cassie i jej typowa pozycja spalnicza :-)
 ...a przed nami jeszcze więcej dni na wsi - będzie się działo !

HURRRRRRRRRRRRRRRRRRRRA !






czwartek, 25 kwietnia 2013

Wychowywanie


...zainteresowanie Majkim jest i to spore. Chyba faktycznie jest tak, że po psa w typie konkretnej rasy jest więcej potencjalnych chętnych...a do tego małe, białe...fajne.

Standardowo mówi się, że taki uratowany psiak kocha mocniej, przywiązuje się bardziej...i to święta prawda ALE nic nie dzieje się ot tak po prostu. TRZEBA pamiętać o tym, że sam fakt tego, że wieźmiemy go do swojego domu, gdzie my czujemy się wspaniale nie wpłynie na samopoczucie psa i nie będzie nam od razu dozgonnie wdzięczny. Na miłość, szacunek i przywiązanie MUSIMY sobie zasłużyć.

Psy porzucone, schroniskowe bardzo często mają swoje pewne problemy, których trzeba mieć niewątpliwą świadomość. Z większością z nich można sobie zdecydowanie poradzić ALE wymaga to od nas, ludzi, dużo pracy, zaangażowania, cierpliwości...

Majki, kiedy miał trafić do mnie dostał opis bardzo niepokojący - chyba tak bym go nazwała. Mam w domu bichona, znam tą rasę, wiem jak "powinny" zachowywać się te akurat białasy a opis Majkiego nie za bardzo do tego wzorca pasował.


Cassie & Majki - dwa Bichony
Moja praca z nim, ba! jaka moja? Moje dziewczyny pracują z nim non stop. Pokazują mu NOWY ŚWIAT!, to, że nie trzeba wyć kiedy pańcia zamyka za sobą drzwi - bo na pewno wróci skoro powiedziała, że idzie tylko do pracy, że smakołyki, kiełbaska i generalnie to co daje do jedzenia pańcia jest fajne i można śmiało gryźć...Pokazują mu, że można przyjść i się pomiziać i że nie trzeba nikogo gryźć żeby było fajnie, że można mieć wesoło innymi sposobami....
Proste?
Majki pilnuje wyjścia na balkon...

To proszę, wyobraź sobie sytuację, w której siedzi Twoje dziecko na wersalce, obok niego leży pies...i na widok Ciebie podchodzącej/podchodzącego w stronę swojego dziecka pies zaczyna warczeć...im jesteś bliżej...pies zaczyna warczeć mocniej, zaczyna wstawać i przygotowuje się do ataku....CO WTEDY ZSROBISZ?
Oddasz Majkiego bo warczy?
Bo ktoś go właśnie oddał z taką tabliczką? PIES WARCZY !

Najlepszym sposobem na walkę z nudą jest...SEN

Wkurzyło mnie to w pierwszej chwili bo gdyby był kotem to by miauczał ale....faktycznie jest tak, że Majki ma ciągoty do sprawowania "opieki" nad wybraną osobą.
Dlatego to, że mówię, że opiekunowie MUSZĄ być konsekwentni to tylko dlatego, że pewne zachowania można wyłącznie w ten sposób opanować.

Jak na Bichonka przystało idąc spać zwijam się w kłębek jak kotek :-)
Już jest lepiej. Majki zaczyna rozumieć, że nie może się tak zachowywać ale pewnie potrwa to jeszcze trochę i będzie trzeba mieć na uwadze fakt, że kiedyś, mimo pracy, taka sytuacja może się jeszcze przytrafić.

Majkiś na balkonie z własnym łupem :-) 

Odwiedziła nas któregoś dnia córka sąsiadki. Jest ona w wieku szkolnym ( IIIkl SP). Pierwszy kontakt był dość nieśmiały. Dziewczynka obawiała się trochę Majkiego, szczególnie, że miał on w zębach swoją zabawkę i na wyciąganą do niego rękę zaczynał warczeć.
Uspokoiłam Olę, powiedziałam jej, że taki warkot to próba zabawy, że Majki odda jej zabawkę jeżeli za nią złapie...Dziewczynka trochę odważniej jednak z dystansem podchodziła do Majkiego dalej...na co on zaczynał jeszcze głośniej warczeć....

Stołóka do jedzenia kości = balkon

Nie mam niestety żadnego nagrania w tym momencie jednak postaram się je zrobić aby pokazać, że osobie nie znającej Majkiego i jego dźwięków faktycznie może wydawać się, że pies jest bardzo agresywny.


... moje wnioski z obserwacji i poznania Majkiego powodują, że będę lobbować aby Majki trafił do rodziny gdzie jest już ułożony dobrze pies ( innych zwierząt raczej nie zna. Na kota zareagował krzykiem :-) ), jeżeli w domu mają być dzieci to wyłącznie starsze - nie ze względu na Majkiego lecz ze względu na nieprzewidywalność zachowania dziecka. A NA PEWNO nie zgodzę się aby poszedł do domu, w którym będzie jedynym zwierzęciem i będzie siedział w nim sam na czas nieobecności domowników !!!!!!!!!

sobota, 20 kwietnia 2013

Dieta

...niestety bez nowych zdjęć. Nie wyrabiam się na zakrętach. Łapię się na tym, że coraz więcej czasu mam zajęte niewiadomo dokładnie czym i najmniej mi go zostaje na to co bym chciała...

Majki z każdym dniem bardziej się ogarnia choć lekko nie jest.
Dziś w nocy ( a raczej nad ranem) dziewczyny zeszły z łóżka ( bo przecież śpimy razem) jak zwykle do wodopoju...Ku ich zdziwieniu po powrocie nie otrzymały zgody na wejście..nie, nie, nie ode mnie....ja spałam i o niczym nie wiedziałam...
Usłyszałam jakieś warknięcie ale Majki tak ma podczas snu lub gdy się przebudzi...więc smacznie spałam dalej...do czasu...

W pewnym momencie sen mój wyrwał pisk...Otworzyłam zaspane oczy i co widzę? Dziewczyn na łóżku nie ma. W moich nogach, wzdłuż łóżka leży sobie zadowolony Majki a Cassie na pzreciwko niego w kracie...i piszczy... Mela profilaktycznie udała się do stojącejw przedpokoju budy....

Jako mamcia oczywiście wstałam, zgoniłam Majkiego do jego legowiska i wzięłam biedną Cassie z kraty na łóżko. Nie zdąrzyłam jej donieść jak susem na łóżko wleciała również Mela.
Tym sposobem wszystko wróciło do normy....Wszystkie baby w łóżku a faceci...pod łóżkiem :P


Majki i jego zabawa smakołykiem

Dziś odkryłam coś nowego.
Ah, bo nie wiem czy wspomniałam ale Majki to chodzący szkieletor...niestety pod białymi kudełkami BARDZO MARNEJ JAKOŚCI są same kości...okropnie się go dotyka...Wcale nie ma miękkiego futerka...jest jak sztuczne, anielskie włosy z chińskiego sklepu, które wiesz się czasem na choince...a pod spodem tylko gnaty...
Nie wiedział co się robi ze smakami, porozwalał sobie dziąsła bo zupełnie nie bbyły przyzwyczajone do gryzienia suszonych uszek i kurzych łapek...
Dziś jednak odkryłam czym karmiony był na pewno Majki....otóż, aż podskakiwał jak dostał....BAGIETKĘ!...czyli co? dostawał do jedzenia chleb!
...rosołek również wychleptał, ze wszystkich trzech misek dzieląc się niewielką porcją z Cassie.

Udało mi się dziś troszeczkę podciąć mu te straszny kudły. Już wygląda trochę lepiej choć nie jest to pełnia szczęścia. Nie chciałam stresować go za mocno. Niech się chłopak przyzwyczaja do czesania i pracy maszynki...No i od następnej kąpieli wchodzi ODŻYWAKA! ...to, że działa to przecież widać na Meli :-)



P.S. Pytanie z dziś, które mnie rozwaliło:
( byliśmy całą bandą na spacerze i spotkaliśmy pana z kundelkiem)
Czy one są z jednego roju?

czwartek, 18 kwietnia 2013

Kupię sobie małego puchatego pieska a gdy mi się znudzi....wywalę go !

...tak postanowiła i tak zrobiła wstrętna baba, która kupiła Majkiego z pseudhodowli bichonów. Piesek był malutki, puchaty i fajniutki więc było dobrze ale piesek rósł, a że skorupka nie mogła nasiąknąć żadnymi dobrymi wzorcami to i wyrosło z niego niezłe ziółko.

To mój najnowszy podopieczny:


Powiem szczerze, że ten wybór albo raczej ta decyzja była dość trudna. Z jednej strony bichon czyli takie oczko w głowie ale z drugiej - facet !
Dotąd panowała zasada, że przyjmujemy TYLKO DZIEWCZYNY!...ale od każdej zasady jest jakiś wyjątek. U nas takim właśnie jest Majki z Fundacji Azylu Pod Psim Aniołem


Trafił do  mnie w poniedziałkowy, bardzo późny wieczór. Początki były dość...hmmm nawet nie wiem jak to okreśić...dziwne. Moje największe zmartwienie dotyczyło ewentualnego znaczenia terenu...Wszak mam dwie dziewczyny i zapachy są wszędzie. Ku mojemu zdziwieniu ( bardzo miłemu) znaczenie odbyło się dwukrotnie i na szczęście niewielkim kosztem.


Majki jest facetem z charakterem. Bardzo źle znosi wszelkie zakazy. Co prawda już sporo się zmieniło w momencie gdy postawiłam sprawę jasno kto tu rządzi ale i tak jestem bacznie obserwowana.
Jak typowy facet bardzo broni swojego stada. Żaden mężczyzna nie może podchodzić w moim kierunku bo natychmiast Majki pokazuje ząbki i oznajmia swoje ogromne niezadowolenie.
Dla zobrazowania sytuacji powiem, że gdyby słuchać dźwięku warkotu nie widząc Majkiego możnaby przypuszczać, że do czynienia mamy z psem postury przynajmniej mastiffa tybetańskiego !


Chłopak jest młody, ma 1,5 roku i bardzo lubi się bawić. Przyjechał ze swoją zabawką - gumowym dinozaurem, którą bardzo lubi i ptrafi ją przynieść z sąsiedniego pokoju gdy się go o to poprosi...i to by było na tyle w kwestii umiejętności, komend.
Nie zna niczego. Nie dostawał żadnych smakołyków. Nie bardzo wiedział co się robi z gryzakami, z kiełbaską...widać natomiast, że zna ser żółty i jogurt...Ta dieta ma też swoje odbicie w budowie.


Majki jest okropnie chudy. Gdyby nie białe puchate kudełki ( słabej bardzo jakości) to na wierzchu miałby wszystkie kości :-(


Jest bardzo spragniony obecności człowieka. Po mieszkaniu chodzi za mną jak cień a tam gdzie nie może być razem...czeka aż się pojawię ponownie na horyzoncie.
Generalnie bardzo sympatyczny psiak. Wymaga sporo pracy ale wzamian za miłość uważa, że wszystko pojmie błyskawicznie i jest się w stanie nauczyć dobrych manier !

...dziś postaram się ogarnąć futro aby chłopak prezentował się trochę lepiej...ale bym klrzywdę zrobiła temu kto mu tak pysio opacholił!!!

środa, 17 kwietnia 2013

Tymczasowicze


...od kiedy pojawiła się w moim życiu Mela, sporo się zmieniło. Na pewno podstawową zmianą jest   to, że nawiązałam współpracę z Fundacjami i w miarę moich możliwości sprawuję opiekę tymczasową.
Malwinka oraz Yuki 

Mela jest już moim dzieciakiem więc wraz z Cassie czują się bardzo swobodnie i bezpiecznie. Wspólnie staramy się aby nasi podopieczni zaznali tego ciepełka domowego i aby mogli cieszyć się nowym, stałym domem w niedalekiej przyszłości.

Na legowisku od lewej: Mela & Cassie oraz Yuki


Nasza podopieczna Yuki - w typie Jużaka, znalazła swój stały, kochający dom po trzech tygodniach od kiedy do mnie trafiła. Powiem szczerze, kiedy zadzwonił telefon, że to JUŻ...myślałam, że upadnę. Nogi jak z waty...


Yuki w poczekalni Kliniki Weterynaryjnej "Ogonek"..."czekanie jest głupie"

Mała, bardzo szybko zaaklimatyzowała się w swoim nowym domku. Do zabaw ma swoją własną Pańcię i kota :-)

Yuki - Wariatka :-)
 ...po tym jak Yuki znalazła swój dom i dostała ogromną szansę na swoje dalsze, szczęśliwe życie, powteirdziłam sama sobie, że sprawowanie opieki tymczasowej ma sens :-)
Namawiam wszystkich, którzy mogą choć na chwilę czasem, na tydzień, miesiąc uratować jakiegoś futrzaka przed bezdomnością - WARTO !

A my od siebie, naszej kochanej Yuki i jej nowej Pani życzy samych radosnych chwil wspólnego, długiego życia !!!