środa, 20 lipca 2011

Uczymy się

...od drugiego dnia pobytu w naszym domku ( pierwszy miał za zadanie rozluźnienie atmosfery i błogi sen po podróży), zaczęliśmy naukę.
W pierwszej kolejności wykorzystane zostały zachowania Cassie...i nauczyłam ją robić : HOP - wygląda prawie jak "poproś" - czyli stanie na tylnich łapkach,tyle, że z podskokiem :-)

Po nabyciu książki "51 sztuczek dla szczeniąt" nauczyłam małą:
- siad - na razie w wersji słownej ale widzę, że zaczyna reagować na pokazywanie dłonią,
- leżeć - generalnie wygląda najbardziej słodko...rozjeżdżają się Jej łapki i robi czasem swoiste "PLAŚ"
- turlaj - ma wybrany boczek, na który przekłada się najlepiej i widać, że sprawia Jej to sporo satysfakcji, szczególnie, że dalej leży :-)

...a właśnie uczymy się DOTKNIJ...fantastycznie leci z drugiego końca pokoju by dotknąć do ręki :-)

Miłe bardzo jest to, że Cassie bardzo lubi takie nasze zabawy. Nie zawsze towarzyszy temu smakołyk ( choć najczęściej go mam). Nie chcę Jej zarzucić ilością nowych poleceń więc na razie będziemy pracować nad tymi, które teraz poznała.

...szkoda, że nie mam kamerki bo z miłą chęcią pokazałabym jak przezabawnie to wszystko wygląda.

wtorek, 19 lipca 2011

ech...

...miała tylko powąchać...a wypiła pół kubka herbaty...MOJEJ herbaty...taka jest.

sobota, 16 lipca 2011

Podsumowanie I

...to już dwa tygodnie od kiedy mieszka razem z nami Cassie...Piękna dziewczynka przez tak krótki czas potrafiła zaskarbić sobie względy u wszystkich, łącznie z moją mamą, która lubi wszystkie zwierzątka....pod warunkiem, że na obrazku :-)

Jest to mój pierwszy piesek, tym bardziej stresowałam się, by robić wszystko jak trzeba lub przynajmniej popełniać jak najmniej błędów :-)

Cassie jest bardzo wdzięcznym maleństwem. Bardzo chętnie się uczy nowych rzeczy...najchętniej jednak podgląda, obserwuje...pilnuje...i oczywiście ŚPI:


Generalnie każde miejsce, każda pozycja jest dozwolona:


W przerwach od spania najchętniej bawi się kapciami:


bądź zabaweczkami, których ma już kilka ( więcej niż ja! ).

Cały czas pracuję nad przynoszeniem zabawek i choć czasem mała zabiera sobie na chwilkę na wycieraczkę rzuconą zabawkę by ją sobie podgryźć to i tak bardzo chętnie finalnie ją przynosi :-)

Najlepszymi zabawami Cassie jest bieganie - czego nie jestem w stanie pokazać gdyż prędkość poruszania się powoduje niemożliwość zrobienia zdjęcia :-) a także zabawa w całusy - mała kładzie się wtedy na grzbiecie i nastawia raz jedną, raz drugą stronę mordki w celu otrzymania buziaka :-)


Urwis, od samego początku załatwia się bardzo grzecznie - wyłącznie na matę. Po kolejnym wyjściu na dwór siusiu zostało zrobione na trawce. Jestem z tego strasznie dumna gdyż wiele słyszałam o problemach przejścia z maty.
Nie ma żadnych absolutnie kłopotów zarówno z kąpielą jak i z czesaniem.
Pierwsza kąpiel stresowała chyba bardziej kąpiących niż kąpaną :-)


Czesanie odbywa się co dzień ale już od początku przyjmowane jest ze stoickim spokojem. Generalnie...chyba zasypia podczas tej czynności czyli dokładnie jak ja u fryzjera :-)))))))


Czasem mam wyrzuty sumienia, że muszę ją podnosić aby przewrócić na drugi boczek bądź dobrać się do brzusia i nóżek aby rozczesać kołtunki...Mała po prostu czeka aż skończę i już:


...ale i tak najlepiej jest:


P.S. Wizyta u weterynarza zarówno po odrobaczenie bądź szczepionkę nie jest okraszone specjalnym zainteresowaniem...najzwyczajniej w świecie jest tam nudno tak więc Cassie ZASNĘŁĄ na kozetce w oczekiwaniu aż pani doktor skończy swoje wywody i zrobi co trzeba :-)

piątek, 15 lipca 2011

Cassie podróżniczka

...otóż wyjeżdżamy. Jest to zawsze dość stresująca sytuacja gdyż zarówno Buba jak i Balbina bardzo mocno przeżywają pakowanie...Wiedzą dobrze z czym to się je...albo właśnie, że przez najbliższych kilka dni na misce nic nie przybędzie. Podczas pakowania
w powietrzu unosi się niepewność, poddenerwowanie...

Z pawlacza wyjęta została walizka,która standardowo miała zapełnić się niezbędnymi rzeczami...no i się zapełniła szybko:


...skoro wszystko co najważniejsze spakowane :-) -> spokojnie, Cassie nie pojechała w walizce tylko na kolankach :-)
Przystanek pierwszy -> Białystok. W mieszkaniu Babci, moja mała dziewczynka spała smacznie:

...bardzo szkoda, że moja Kochana Babcia nie doczekała tej chwili by zobaczyć mojego małego psiurka...na pewno by ją bardzo polubiła...

...gdy więc wszystkie śpiochy się wyspały...


...pojechaliśmy na wieś:


...a tam dzikim harcom nie było widać końca...niestety zdjęcia są zbyt statyczne i nie da się nimi oddać tego co chciałabym pokazać...powiem tylko, że światło przy tej prędkości to ślimarny żółw :-)


...a po powrocie:

niedziela, 10 lipca 2011

Pluskanie

...wczoraj Cassie po raz pierwszy brała udział w kąpieli w swoim nowym domku.
Tym razem również chyba to nie ona była bardziej zestresowana :-)


Zaczęło się bardzo niewinnie:


...i w ten sposób z dorodnej Cassie...stała się zmokła kurka:


Najważniejsze dla nas było to, że mała absolutnie się nie stresowała. Była grzeczna i spokojna, czekała na wszystko co ją miało spotkać...łącznie z suszeniem:


...taka zabawa też jest całkiem fajna:


...a taka jestem śliczna dziewczynka:

czwartek, 7 lipca 2011

TASMAN !!!

...czy ja już mówiłam, że trzeba poważnie przemyśleć zmianę imienia na Diabeł Tasmański? Cassie brzmi bardzo niewinnie...o rany...gdzie jej się wyjmuje baterie ?!?!?!


...niestety nie mam kamery aby pokazać co dzieje się w przypływie szaleństwa...oj dzieje...

Szczotkowanie

...Cassie zgodnie z wymogami została poddana szczotkowaniu.
Przygotowania trwały ...mentalnie trzeba było przygotować się na wszystko, szczególnie to nieoczekiwane. Po przejściach z prosiakami wiedziałam, że może nie być lekko.
Nabyta została szczota...następnie przyszedł TEN MOMENT...i co?

...no i fantastycznie :-)
Cassie najpierw wywąchała wszystkie zapachy ze szczoty a potem poddała się zabiegowi bez żadnych, nawet najmniejszych protestów.


Ze stoickim spokojem dała sobie wyszczotkować uszy, nóżki, brzusio...


...i tak nie ma nic fajniejszego niż...:


Tak, tak, spanie z Pańcią jest the best :-)))))

poniedziałek, 4 lipca 2011

Sfora :-)

Przyznam, że ja również ciekawa byłam jak się dogadają moje wszystkie dziewczyny. Ponieważ wszyscy mnie o to pytają to powiem, że...brak jest zainteresowania - obustronnie.
Cassie w ogóle nie zwraca na dziewczyny uwagi. Czasem podchodzi i patrzy co dzieje się w chlewiku ale trwa to moment. W drugą stronę zainteresowanie jest dość specyficzne...Balbina dopadła do miski z "groszkami" i oczywiście MUSIAŁA spróbować. Okazało się, że nie są one tak smaczne jak te wystawione w chlewiku...więc wróciła do siebie...Nie muszę pisać jak komicznie wyglądała ta scena...Balbina siedząca w misce Cassie :-)))




Generalnie jeżeli chodzi o dziewczynki to obserwacje moje są następujące:

- Buśka - jak przystało na najstarszą siostrę, jest bardzo wyważona. Widać jednak mały smutek, choć z drugiej strony więcej ma możliwości na ucięcie sobie drzemki.

- Balbina - po zasmakowaniu "groszków" pozostaje tylko problem zwrócenia na siebie uwagi. Podczas gdy bawię się z Cassie w ganianego...staje przy wyjściu z chlewika i STRASZNIE DRZE SIĘ !!!



- Cassie - z Buśki na pewno ma zainteresowanie. Gdyby głowa mogła to obracała by się o 360 stopni. Każdy dźwięk, ruch...wszystko jest interesujące.
Z Balbinki niewątpliwie zapożyczyła sobie...konieczność zwrócenia na siebie uwagi, uwielbienie dla spania w każdej pozycji...byle DŁUGO...a także oszukiwanie!!! ...bo niby śpię jak kamień ale każdy ruch powoduje natychmiastową reakcję :-)

Mój mały świat :-)

...Przedstawiam wszystkim moje małe cudo - Cassie:



Przyjechała wczoraj z bardzo daleka. Mieszkała z rodzinką prawie 100 km za Wrocławiem. Na swoją pierwszą podróż od dotychczasowej Pańci dostała mnóstwo prezentów: legowisko, kocyczek z zapachem rodzinki, gryzaki, mnóstwo karmy...smyczkę...
Pierwsze kilometry były trudne. Ciężko było złapać równowagę w legowisku więc trochę było walki...skończyła się małą porażką...Turbulencje były jednak zbyt duże i trzeba było oddać odrobinkę treści żołądka ale szybko znaleźliśmy pomysł -> SPANIE :-) Już wiadomo, że w podróży najlepiej spać na dowolnie wybranym boku, plecach i brzuchu - bez względu do kogo on należy ;-)
W miarę upływu kilometrów Cassie stawała się coraz bardziej śmiała. O ile podróż zaczynała w legowisku tak skończyła leżąc na mnie :-)

Po przybyciu do domu i sprawdzeniu wszystkich nowych pomieszczeń trzeba było uzupełnić braki w brzusiu. Od razu więc zabrała się za jedzenie przepysznych "groszków" a następnie jak na panienkę w dobrego domu wypada -> skorzystać z toalety !!!Cassie od razu wiedziała gdzie trzeba się załatwić. Bez chwili zastanowienia zrobiła zarówno siusiu jak i kupkę :-)




Potem przyszedł czas na ZABAWĘ :-))))) ...jednak 7h podróży zrobiło swoje. Bieganie jest fantastyczne ale męczy zarówno uciekającego i goniącego...rodzinnie poszliśmy SPAĆ -> a przynajmniej mieliśmy taką nadzieję.

sobota, 2 lipca 2011

Już za chwilkę

...nie mogę się doczekać.
Jestem pełna różnych uczuć. Jestem i szczęśliwa i zdenerwowana...Taki tygielek.
Dziewczynki też są przygotowane...chyba coś czują w futrach, że kroi się coś nieoczekiwanego...
Już za kilka godzin ich sielskie życie zostanie mocno zakłócone...

...teraz sza...wszystko okaże się już niedługo :-)

Come Back

...dawno mnie tu nie było, oj dawno...a raczej nie tyle mnie co dziewczynek.
W między tak zwanym czasie zmieniliśmy miejsce zamieszkania. Trochę to trwało zanim na tyle wszystko zostało urządzone, że można się było zrelaksować i pomyśleć o czymś wyłącznie przyjemnym. Mimo, że dziewczynki mają sporo zdjęć od samego początku wprowadzin to trudno mi je teraz zlokalizować ( tyle z porządków).

Zmiany cały czas nas dotyczą...na mniejsze i większe. Tym razem szykują się zmiany gigantyczne ale...co ja będę o tym pisać...w odpowiednim czasie będzie widać po zdjęciach.

Wszystkim, którzy nie poddali się i oczekują na kolejne wpisy chciałabym podziękować za wytrwałość. Obiecuję, że będzie się działo....oj będzie :-))))))))

Chrum Chrum...